.:RB:. Prosze zostan

A więc _{nie zaczyna się zdania od 'a więc' :v} Yun nie bardzo chciała mieć bliższej styczności z Avatarem, bo "to chamski, samolubny, dzieciak ignorant" czy coś tam x"DAle kiedy po raz n-ty chciał zwiać z bratem, któy nawet nie był w stanie sam chodzić, a Shu nie pozwalał Nucce na uzdrowienie, z niewiadomych przyczyn, Kha-Yun musiała się tym zająć. Inaczej pewnie napewno znów by spierdolił uciek :v Więc na obrazku po lewej mamy tę scenkę, Soa próbuje przekonać Nukke do leczenia, ale ona nie chce nic zrobić bez pozwolenia, więc Show Yun must go on :"D
Obok mamy już mniej odległą przeszłość w Zachodniej Świątyni Powietrza, kiedy Yun tknięta wyjątkowo wyjątkowym poczuciem..sama nie wiem czego, poszła do wkurzonego Shu i sobie pogadała. Tak, on prawie nic nie mówił, ale hej, nie krzyczał, a potem nawet ładnie powiedział dobranoc x"D W końcu dbanie o to, aby Avatarek nie czuł się nieswojo wśród "swoich" to część pomocy mu w zaaklimatyzowaniu się, czyli dobrowolnym zostaniu :"D

Chyba się za bardzo rozpisałam :v
W każdym razie:
Kha-Yun (oc) me
Shu & Shen (oc)
Nukka (oc)
Soa (oc)

No i soraski że takie to krzywe i wgl ubogo dopieszczone ale...no ile można się babrać z jednym rysunkiem, nie mogłam już wytrzymać i chciałam go skończyć :"D

Reference used: senshistock.deviantart.com/art…